Previous slide
Next slide

nie potrzebuj…

– co to znaczy „bądź dzielny”?

– to znaczy „nie potrzebuj”

Są takie słowa, takie zdania, które zapamiętam pewnie na zawsze. Myślę, że dlatego, że opisują coś, co jest dla mnie ważne, ale czego sama nie byłam w stanie w tak precyzyjny sposób uchwycić.

Te słowa, które widzicie powyżej są malutkim fragmentem rozmowy dwóch psycholożek, które bardzo cenię: Justyny Dąbrowskiej i Katarzyny Schier. Rozmowa ukazała się w styczniowym numerze miesięcznika „Dziecko” i dotyczyła sytuacji, kiedy w rodzinie następuje odwrócenie ról i dzieci zaczynają grać rolę bardziej dorosłych, opiekunów swoich rodziców.

To trudne i poważne sytuacje, a ja chcę dzisiaj napisać o czymś dużo prostszym. O takim zjawisku, które jest przez naszą kulturę traktowane jako coś naturalnego, właściwego, pozytywnego. Tak naturalnego, że się go nawet nie zauważa.

Bądź dzielny, jaki jesteś dzielny, dzielny chłopiec, dzielna dziewczynka.

Od dawna coś mi tutaj nie grało. Mogę oczywiście mówić tylko o moich odczuciach. Rozumiem, że intencje osób wypowiadających takie słowa są różne. Jednak kulturowy przekaz z jakim najczęściej się spotykam jest podobny:

– nie potrzebuj

– nie okazuj emocji

– radź sobie

– bądź silny/a

– nie poddawaj się

– bądź samodzielny/a, niezależny/a

W użyciu takich słów w stosunku do dziecka jest subtelne oczekiwanie, że nie pokaże ono swoich trudności, nie podda się, nie poprosi o pomoc. Dorośli mówią o dziecku, że jest dzielne, bo jakieś swoje potrzeby stłumiło, „poradziło sobie”.

Dzieci świetnie ten komunikat odczytują. Pamiętam rozmowę prawie czterolatka, który zaczynał przygodę z przedszkolem, z jego starszą siostrą:

– ale byłeś dzielny…

– wcale nie byłem dzielny, byłem smutny…

No właśnie. Bo dzielny nie płacze. Nie przychodzi do mamy po pomoc. Rozstaje się z nią nawet wtedy, kiedy mu jest trudno.

Prawda jest jednak taka, że dzielny nie robi tego dla siebie. Dzielnemu wcale nie jest łatwiej. Nie potrafi „przestać myśleć i czuć” więc może jedynie przestać komunikować to, co przeżywa, co może wyglądać, jakby sobie poradził.

Bardzo powszechne jest w naszej kulturze poczucie, że kiedy ktoś przestanie okazywać, komunikować trudne emocje, to one znikną. A więc osoba, która mówi do dziecka: nie płacz, weź się w garść, bądź dzielny, bądź twardy naprawdę myśli, że mu pomaga. Być szczęśliwym, być twardym, być silnym. Być lepiej przystosowanym do życia „w tym brutalnym świecie”.

Dzielny jest dobrze wychowany i nie sprawia kłopotu swoim rodzicom. To o nich się troszczy. To dorośli chwalą dziecko za to, że jest dzielne, bo z takim dzieckiem jest po prostu łatwiej. Nie trzeba się mierzyć z jego trudnymi emocjami, ze wściekłością, strachem.

Czasem dorośli nawet nie zdają sobie sprawy, że dziecko odczytało ich zachowanie jako wskazówkę, żeby nie robić im kłopotu.

***

Dlaczego piszę o kulturowej normie?

Bo podobnie to samo zjawisko przebiega wśród dorosłych. Twardych i dzielnych. Tak samodzielnych, że nie proszą o pomoc nawet wtedy, gdy jej potrzebują. Albo proszą dużo za późno.

U takich dzielnych, którzy nie chcą innym robić kłopotu. Nie mówią, że coś ich boli (tacy dzielni są zmorą lekarzy – bo trafiają do nich bardzo późno i często udają, że mają mniej objawów niż to jest naprawdę). Nie przyznają się do swoich obaw, swojej bezradności.

Tacy dzielni muszą dawać sobie zawsze radę. Nie mówią o swoich potrzebach, a często nawet nie potrafią ich rozpoznać. Przecież potrzebują tylko słabi. A oni są silni i dzielni właśnie.

Tacy dzielni niestety nie radzą sobie też z tym, że ktoś inny potrzebuje, że jest delikatny i słaby.

Meredith Small pisała, że kultura reprodukuje się przez wychowanie. I tutaj widać to bardzo wyraźnie.

***

Prawdziwa siła wewnętrzna nie płynie z dzielności. Płynie z kontaktu ze sobą.

Człowiek, który siebie akceptuje i rozumie nie musi tłumić swoich emocji i rezygnować z komunikowania swoich potrzeb. Może czuć, może nie dawać rady, potrzebować wsparcia i pomocy.

Traktuje uczucia jako narzędzie, za pomocą którego może się o siebie lepiej zatroszczyć. Lepiej rozpoznać swoje potrzeby.

Człowiek, który nie musi być dzielny potrafi się też zatroszczyć o innych. Daje ludziom wokół siebie prawo do przeżywania uczuć, do okazywania że potrzebują pomocy.

Większość dzisiejszych dorosłych, przynajmniej tych, których spotykam, uczy się tego dopiero teraz. Nie nauczyli się tego jako dzieci.

Ja też się tego uczę. Nie jestem dzielna. Czuję, potrzebuję, proszę o pomoc, czasem nie mam siły, czasem nie daję rady.

Kiedy jestem na to otwarta i mam odwagę się do tego przyznać, dostaję pomoc i stąd mam swoją siłę.

 

P.S. A tutaj parę rzeczy, które można powiedzieć dziecku, kiedy jest mu trudno, żeby nie mówić: bądź dzielny.

– jestem przy tobie

– jak mogę ci pomóc?

– rozumiem, że to trudne, boli, smutne

– co mogę dla ciebie zrobić?

– popłacz sobie, jeśli tego potrzebujesz

Zamiast mówić – ale byłeś dzielny:

– widziałem, że to nie było łatwe

– jak się teraz czujesz?

– co mogę teraz dla ciebie zrobić?

– chcesz się przytulić?

Dzieciom pomaga też często nie to, co do nich mówimy, ale to, jak uważnie słuchamy tego, co one do nas mówią.

 

 

BEZPŁATNY WEBINAR

PRZYWÓDZTWO

Czym różni się nowe przywództwo od starego?

Przywództwo jest ideą, która jest z jednej strony popularna i dużo się o niej rozmawia, a z drugiej strony dużo jest w tych rozmowach niepokojów i niejasności. Z jednej strony słyszymy, że przywództwo jest ważne i chcemy umieć być liderami/liderkami w naszych relacjach rodzinnych i zawodowych, a z drugiej strony mamy obawy, jak to robić i jak ma się przywództwo do równej godności, dobrowolności, autonomii. Stare rozumienie przywództwa mało się z tymi konceptami łączy i dlatego potrzebujemy szukać czegoś nowego.

Announce

New
arrival

2019 collection

Let’s face it, no look is really complete without the right finishes. Not to the best of standards, anyway (just tellin’ it like it is, babe). Upgrading your shoe game. Platforms, stilettos, wedges, mules, boots—stretch those legs next time you head out, then rock sliders, sneakers, and flats when it’s time to chill.