Piszę post o karmieniu piersią, aż do momentu, kiedy dziecko samo zrezygnuje. A także o karmieniu dłużej niż… Po drodze wyjdzie pewnie kilka innych tematów.
Na początku kwestia używania określenia „długie karmienie piersią”. Ile to jest długo karmić? Zauważyłam tu pewną prawidłowość. Zanim urodziłam dziecko uważałam, że długo to znaczy więcej niż 2 lata. Dlaczego? Bo tak długo karmiły moje znajome. Kiedy urodziło się moje dziecko i miałam bezpośredni kontakt z tematem, okazało się, że długo oznacza „dłużej niż ja sama karmiłam”.
Teraz, kiedy zajmuję się dziećmi i rodzicami od jakiegoś czasu, niejedną sytuację widziałam, z niejednym dzieckiem długo karmionym się spotkałam, moje osobiste odczucie dotyczące „długo” to 4 lata. Nie zakładam, że to się nigdy nie zmieni.
Długo nie oznacza dla mnie w żadnym wypadku „za długo”. Oznacza, że statystycznie większość dzieci rezygnuje z piersi wcześniej i liczba dzieci karmionych dłużej niż 4 lata jest mniejsza niż tych karmionych 2 albo 3 lata. Nawet, kiedy weźmiemy pod uwagę tylko te dzieci, które się same odstawiły.
Okazuje się więc, że „długo” to znaczy „rzadko to widzę”. Może napiszę kiedyś o tym, jak nasze poczucie normy i stosowności pewnych zachowań jest kreowane głównie przez to, jakie sytuacje widzimy na co dzień. Norma „rzadko to widzę” powoduje, że często mówiąc, pisząc o długim karmieniu piersią ludzie mają na myśli karmienie dziecka powyżej 2 roku życia.
Kathy Dettwyler porównała różne wskaźniki wyznaczające to, jak długo dany ssak karmi swoje potomstwo i wyszło jej z tego, że czas rezygnacji z piersi dla ludzkich dzieci powinien się mieścić między 2,5 a 7 rokiem życia. To jest zgrubne oszacowanie na podstawie zwyczajów różnych gatunków, żadna norma. Jednak daje pewne pojęcie o tym, że 4 letnie dziecko karmione piersią nie jest raczej żadnym zaburzeniem.
Dettwyler pisze też o tym, że wyznaczenie jakiegoś średniego wieku odstawiania/rezygnacji z piersi dla wszystkich dzieci na świecie jest niemożliwe. Ale z jej obserwacji wynika, że dzieci powyżej 4 lat, które są nadal karmione piersią jest znacząco mniej niż dzieci młodszych, także tam, gdzie karmienie piersią tak dużych dzieci nie budzi zastrzeżeń.
Zdarzają się 5, 6 albo i starsze dzieci na piersi. Zdarzają się różne anegdoty. Ale są to raczej pojedyncze sytuacje, a nie jakaś duża grupa dzieci. Najprawdopodobniej większość dzieci rezygnuje z mleka mamy wcześniej.
***
Wydaje mi się to bardzo ważne. Jeśli dorośli są w stanie poczekać, dziecko samo rezygnuje z piersi. Świadomość, że takie sytuacje się zdarzają (i nie są to odosobnione przypadki) zupełnie inaczej porządkuje myślenie o wielu tematach związanych z karmieniem piersią (a także szerzej, w ogóle z relacjami dorosły – dziecko).
Jeśli dzieci same w pewnym momencie rezygnują z piersi, to zaczyna być wątpliwa taka narracja, która mówi, że dziecko dąży do tego, żeby być jak najdłużej karmione, a matka do tego, żeby je od tej piersi jak najszybciej odstawić, i w którymś momencie to matka podejmuje decyzję, że już dość.
Taki punkt widzenia, relacja między matką i dzieckiem jako konflikt, prezentuje między innymi książka o ewolucji dzieci Zrozumieć dzieci Herberta Renz-Polstera, ale nie jest to jedyna publikacja, w której spotkałam się z takim pomysłem. Mam poczucie, że jest to raczej powszechne rozumienie tej sytuacji.
Skoro więc ktoś jest przekonany, że dziecko samo, z własnej woli, nigdy nie zrezygnuje z piersi, to oczywiście konsekwencją takiego myślenia jest opinia, że to matka powinna powiedzieć w pewnym momencie dość. A jeśli tego nie robi… to znaczy, że zaspokaja w ten sposób swoje potrzeby, a nie dziecka (bo przecież dziecko „potrzebuje”, żeby ktoś mu powiedział stop).
No właśnie… ale są dzieci, które rezygnują same. Są dzieci, które interesują się piersią coraz mniej. Takie, które rezygnują z kolejnych karmień i któregoś dnia „zapominają”, żeby upomnieć się o pierś.
Jest konflikt, czy go nie ma?
***
Kolejne podejście (chyba sprzeczne z tym pierwszym) jest takie, że karmienie piersią powyżej jakiegoś wieku jest dla dzieci szkodliwe. Mleko to sama woda, nie wystarcza dziecku, dziecko nie je tego, co powinno, cofa się w rozwoju itp.
Co do odżywczej wartości mleka kobiecego powyżej pewnego wieku, to mogę tu odwołać się, na przykład, do polskich badań prowadzonych przez Bank Mleka Kobiecego, które już teraz pokazują, że liczba ważnych składników w mleku nie zmniejsza się, a niektórych nawet rośnie.
Archeolodzy mają dość skuteczne narzędzie do określania jak długo dane dziecko (którego szkielet znaleziono w trakcie wykopalisk) było karmione piersią. Pokazują to jego zęby, które precyzyjnie odnotowują wiek, w jakim w diecie dziecka zabrakło idealnego źródła wapnia – kobiecego pokarmu. W dzisiejszych czasach odstawienie dziecka od piersi nie musi powodować u niego takiego spadku stanu odżywienia. Ale na pewno mleko mamy nikomu nie zaszkodzi.
Gabrielle Palmer w książce Complementary feeding, która poświęcona jest rozszerzaniu diety u dzieci pisze o tym, że podawanie stałych pokarmów w drugiej połowie pierwszego roku życia dziecka, nie jest związane z niewystarczającą wartością odżywczą kobiecego mleka (jedynymi składnikami, których może w pewnym momencie zabraknąć dziecku karmionemu wyłącznie piersią są żelazo i cynk, natura uznała, że jest taka obfitość naturalnych źródeł tych pierwiastków, że nie trzeba się tym martwić).
Podobnie pisze Carlos Gonzales. Jest mało pokarmów, które moglibyśmy podać małemu dziecku, które miałyby wyższą wartość kaloryczną, odżywczą itp. niż mleko kobiece.
Co więc pcha dziecko, którego rodzice nie przejmują się rozszerzaniem diety i odstawianiem do sięgania po stałe pokarmy? Ciekawość i potrzeba autonomii.
Jeszcze jeden autorytet? Gill Rapley, która przy rozszerzaniu diety przez BLW proponuje rodzicom, żeby posadzili do stołu dziecko, które najpierw pojadło z piersi, żeby nie było głodne. Bo jak będzie głodne, to nie będzie miało ochoty na próbowanie nowych rzeczy, tylko na mleko. A więc znowu motywacją dziecka nie jest to, że mu czegoś „brakuje”.
Podsumowując nie znalazłam merytorycznego argumentu za tym, że do jedzenia stałych pokarmów, a potem rezygnacji z mleka pcha dziecko jakiś niedobór związany z tym mlekiem. A jednak dzieci coś pcha.
***
Wracając do konfliktu muszę odwołać się jeszcze do Meredith Small, w której książce Our babies, ourselves można znaleźć bardzo ciekawy opis tego, jak karmienie piersią wyewoluowało z pocenia się wodą bogatą w przeciwciała. Small pisze o tym, że możliwość nakarmienia dziecka z piersi dała ssakom ogromną przewagę nad gatunkami, które karmiły swoje dzieci tym samym jedzeniem, które same jadły, bądź przynosiły im jakiś pokarm, który był zjadliwy dla takich maluchów.
Karmienie piersią umożliwiło ssakom ekspansję i zamieszkanie w wielu miejscach na ziemi, w których nie udałoby im się wykarmić swojego potomstwa, gdyby nie miały mleka. W środowiskach, w których nie ma nic takiego, z czym mogło by sobie poradzić małe niedojrzałe ssacze dziecko. Karmienie piersią uwolniło też gatunki, których dzieci są zbyt niedojrzałe by cały czas przemieszczać się z dorosłymi, od noszenia jedzenia do gniazda czy nory. Od tej pory wystarczyło, że matka sama się dobrze najadła i już mogła nakarmić swoje dziecko.
Do jakiego wieku karmienie swoim mlekiem jest korzyścią? To zależy od tego, kiedy dziecko jest w stanie samo sobie poradzić z jedzeniem stałego pokarmu. Ale też od tego, kiedy dziecko jest w stanie samo ten pokarm zdobyć.
Dlatego prawdopodobnie najcięższe do przetrwania środowiska są jednocześnie tymi, w których karmienie piersią jest stosunkowo najdłuższe, tak jest np. u Eskimosów.
Nawet tam, gdzie są dobre warunki, dziecko 2-3 letnie nie jest w stanie samo się wyżywić. Jego przetrwanie zależy od tego, czy ktoś mu pomoże znaleźć jedzenie i przygotować je. W kulturach łowiecko-zbierackich taką osobą, która pomaga dziecku znaleźć jedzenie jest matka (a więc to nie jest tak, że ma ona już wolne). W przypadku, gdy matka jest w ciąży albo karmi już kolejne dziecko, osobą, która troszczy się o to, żeby starsze było najedzone staje się babcia, ciotka, albo inny członek rodziny. Od wkładu pracy tych osób zależy przeżycie dziecka.
Nie ma z punktu widzenia ewolucji sensu sytuacja, kiedy matka, która zainwestowała w urodzenie i karmienie dziecka 3 lata swojego życia, nagle przestaje być zainteresowana jego przetrwaniem i zdrowiem. A więc nie widzę tu żadnego konfliktu między potrzebami matki i dziecka.
Ten konflikt generuje dopiero konkretna kultura w jakiej matka i dziecko żyją. Oczekiwania tej kultury.
***
Jeśli więc nie ma konfliktu, a obowiązkiem matki nie jest odstawianie dziecka od piersi dla jego dobra, to może możliwe jest, żeby każda matka, znając i troszcząc się o własne dziecko sama podjęła decyzję, czy chce zrezygnować z karmienia już. Czy chce poczekać do momentu, aż to dziecko samo zrezygnuje.
Z przestrzenią na to, że to, co działa dziś, może przestać działać jutro, za tydzień lub za miesiąc.
Do tego skłaniają się różne towarzystwa pediatryczne formułując zalecenie dotyczące tego, jak długo karmić w następujący sposób: tak długo jak matka i dziecko sobie tego życzą.
I teraz możemy naprawdę merytorycznie porozmawiać o tych domniemanych negatywnych skutkach długiego karmienia, które nazwałabym psychologiczno-rozwojowymi.
***
Pierwsza rzecz, na którą warto być wyczulonym to doświadczenie specjalisty, który się o karmieniu piersią powyżej pewnego wieku wypowiada. Wiedza przekazywana na studiach, kursach, szkoleniach dla różnych specjalistów bywa przedpotopowa (wiem o tym od znajomych, które szkolą się w różnych dziedzinach, mając jakąś wiedzę na temat karmienia przed szkoleniem i słuchają naprawdę z szeroko otwartymi oczami). Karmienie piersią powyżej roku, a już na pewno powyżej 2 roku życia dziecka jest zjawiskiem rzadkim. Wiele osób zna temat karmienia 2,3, 4 latka z pojedynczych sytuacji, anegdot i miejskich legend. Nie za wiele jest na ten temat badań i czasem trudno sobie wyobrazić, jak takie badanie miałoby być zaprojektowane.
Osoby, które rzadko stykają się z kobietami karmiącymi swoje dziecko dłużej niż przeciętna mogą mieć różne niepokoje dotyczące tego tematu. Częściowo wynikają one z tego, że tam gdzie człowiek nie ma wiedzy merytorycznej łatwo jest się odwoływać do wiedzy potocznej. A także z tego, że: rzadko to widzę=to nie jest norma.
Za bardzo cenne uważam, kiedy specjalista potrafi powiedzieć: nie wiem, za rzadko stykam się z podobnymi sytuacjami, żeby się wypowiadać. Sama tak mówię, kiedy tak się zdarzy.
Osoby, które wiedzą coś na temat długiego karmienia to pasjonaci. Osoby, które fascynują się laktacją, zdobywają wiedzę na ten temat na własną rękę.
Kolejna sprawa, o jakiej warto pamiętać, wiedzieć to częsta sytuacja mylenia przyczyn ze skutkami. Regularnie zdarza mi się odpowiadać na pytania czy jakaś kompetencja dziecka może ulec zaburzeniu pod wpływem karmienia piersią.
Są owszem chyba pewne korelacje między sytuacją, gdy dziecko jest na piersi np. 4 lata a trudnościami w rozwoju mowy. Ale korelacja to nie przyczyna. Mam poczucie, że jeśli istnieje tu jakiś związek to jest on dokładnie odwrotny. Dzieci, które mają różne trudności rozwojowe często potrzebują karmienia piersią dłużej niż przeciętna. (Choć znowu, chcę być precyzyjna, nie oznacza to w żadnym wypadku, że dziecko, które jest na piersi już 4 rok ma koniecznie jakieś trudności.)
A więc nie ma powodów, żeby uważać, że dziecko jest „niedojrzałe emocjonalnie”, bo jest długo karmione. To raczej dziecko chce być długo karmione, bo nie dojrzało jeszcze emocjonalnie do rozstania z piersią.
Mama, która podąża za pragnieniem dziecka, nie utrudnia mu rozwoju i przejścia do następnego etapu. Wręcz przeciwnie, prawdopodobnie daje mu możliwość zaspokojenia potrzeb rozwojowych związanych z danym etapem i przejścia do następnego. I znowu – mama ma wybór, może wybrać, że będzie wspierać rozwój dziecka inaczej niż przez dawanie mu swojego mleka, ale to jej prywatna sprawa.
***
Spotykam się z różnymi zastrzeżeniami, co do długiego karmienia. Niektórym wydaje się to seksualne, blokujące samodzielność dziecka. Spotkałam się z obawą, że dziecku zaszkodzi to, że będzie pamiętać jak było karmione piersią.
Celowo nie próbuję nawet polemizować z argumentami typu: to obrzydliwe.
Napiszcie proszę jakie macie wątpliwości dotyczące długiego karmienia. Z jakimi „przestrogami” się spotykacie.
Postaram się na nie odpowiedzieć w kolejnym tekście.
P.S. Dziękuję Marcie i Bu za udostępnienie zdjęcia. 🙂