Przeczytałam bardzo fajny tekst Moniki o nieśmiałości tutaj i pomyślałam, że napiszę parę słów, żeby rozszerzyć temat okiem psychologa.
Przeczytałam definicję nieśmiałości autorstwa Zimbardo, zacytowaną przez Monikę i czuję, że taka nieśmiałość może być cechą głównie osób dorosłych. U dzieci zazwyczaj z nieśmiałością myli się parę rzeczy:
- naturalną ostrożność w stosunku do nowych osób, nowych sytuacji, która jest strategią wymyśloną przez naturę po to, żeby zapewnić małym dzieciom bezpieczeństwo
- potrzebę dziecka, żeby najpierw poznać sytuację, poobserwować a dopiero potem w nią wejść
- introwersję i upodobanie do stałości, niektóre dzieci po prostu lepiej czują się w mniejszych grupach, albo wśród stałych znajomych
- kryzys separacyjny, są takie momenty w rozwoju, kiedy dziecko szczególnie mocno reaguje na próby zaprzyjaźnienia się z nim przez obce osoby
- potrzebę kontrolowania sytuacji, dla wielu dzieci interakcja z dorosłym jest łatwiejsza, kiedy zostawi się im czas, żeby to one zasygnalizowały, kiedy są gotowe nawiązać kontakt
Dla małego dziecka wchodzenie w bezpieczne relacje z ludźmi i unikanie tych zagrażających ma olbrzymie znaczenie. Ono ma wiele mniej środków obrony a więc i dużo większą potrzebę, żeby upewniać się, że w kontakcie z drugim człowiekiem, zwłaszcza dorosłym jego potrzeby będą szanowane a granice respektowane.
Są też takie „nieśmiałe” dzieci, które unikają kontaktu, zwłaszcza z dziećmi w swoim wieku, ponieważ nie lubią tego, że jest dużo hałasu, biegania, popychania, tłumu. Potrzebują więcej przestrzeni i poczucia bezpieczeństwa, żeby dobrze się bawić. Te dzieci również nie są nieśmiałe.
To czym jest ta prawdziwa nieśmiałość? Taka na serio?
Może być na przykład zawyżoną samooceną. A raczej nadmierną koncentracją na samoocenie i porównywaniu się. Osoby nieśmiałe czują się wyjątkowe i inne niż wszyscy. Czują się gorsze i mniej wartościowe, ale nierzadko też lepsze, wyjątkowe. Mają przez to poczucie, że uwaga wszystkich dookoła koncentruje się na nich. Że każde ich słowo i każdy gest jest uważnie obserwowany. Że ich wartość ucierpi, jeśli popełnią błąd lub zdarzy im się jakaś niezręczność.
Dla osób z takimi kłopotami lekarstwem nie jest jeszcze wyższa samoocena, która powoduje, że jeszcze bardziej czują się wyobcowane i boją się zlecieć z piedestału, na które same się wdrapały.
Pomóc może raczej uświadomienie sobie, że ludzie się od siebie nie różnią wartością, że ich wartość nie płynie z tego, jacy są super. Że nie wszyscy patrzą na nieśmiałą osobę, bo mają wiele innych, własnych spraw. Że bycie na równi z innymi ludźmi i zwracanie uwagi na kontakt z nimi daje więcej szans na dobre samopoczucie, niż ciągłe koncentrowanie się na sobie i obserwowaniu swoich reakcji.
To teraz, skoro piszę dla rodziców ostatnie pytanie. Jak nie wychować nieśmiałego dorosłego. Co robić i czego nie robić, żeby nasze dziecko w dorosłym życiu dobrze czuło się z ludźmi i chciało nawiązywać z nimi prawdziwe, głębokie relacje. Żeby wierzyło, że umie i da radę.
- Nie warto zwracać za bardzo uwagi dziecka na to jakie jest niezwykłe i wyjątkowe. Porównywać go z innymi. Mówić mu, że ludzie patrzą, że się śmieją. Zawstydzać.
- Nie warto pokazywać dziecku, że jest nieśmiałe. Interpretować i etykietować jego zachowanie jako przejaw nieśmiałości.
- Warto akceptować indywidualność dziecka i dawać mu przestrzeń na wchodzenie w kontakty z ludźmi we własnym tempie.