Dziś krótko.
Z inspiracji książką Dayny Martin Radical Unschooling (jestem wdzięczna Mariannie za polecenie 🙂 ).
Dayna pisze o tym, że wielu dorosłych chce takiego rodzicielstwa, w którym dzieci słuchają się, są posłuszne, biorą pod uwagę potrzeby rodziców bardziej niż swoje itp. Według niej taka postawa wynika z tego, że obecni dorośli spędzili swoje dzieciństwo w atmosferze i otoczeniu, w którym sami rzadko bywali wysłuchiwani, brani pod uwagę i traktowani podmiotowo. A więc, kiedy mają już własne dzieci czują, że teraz to już mają do tego prawo, że teraz wreszcie to się stanie.
W ten sposób błędne koło się zamyka.
Jednocześnie jednak widać wyjście z tego koła.
Jeśli jest tak, że rodzic, który chce mieć posłuszne dziecko, pragnie w głębi serca tego, żeby ktoś go wysłuchał i wziął go pod uwagę, to uświadamiając sobie swoje potrzeby może przerwać to koło.
Jeszcze raz widzę jak bardzo rodzicielstwo bliskości polega na pierwszym miejscu na ciągłym uczeniu się tego, jak zatroszczyć się o siebie, jak opiekować się sobą, jak brać swoje potrzeby pod uwagę, jak szukać wsparcia innych dorosłych, którzy wysłuchają i zaakceptują.
Ile jest potrzeba, żeby poczuć, że kontrola i posłuszeństwo nie są już dłużej ważne.