Mam taki plan, żeby pisać tutaj w tym roku więcej o książkach. O tym co w nich ciekawego, co mnie zainspirowało, co wkurzyło, z czym się nie zgadzam.
Dzisiaj zaczynam od pewnej książki starej ale jarej i od autora, który zasługuje na większą uwagę w środowisku nie psychologów. Pytają się mnie czasem rodzice i znajomi co jeszcze mogliby przeczytać takiego trochę naukowego, co pomogłoby im lepiej rozumieć dzieci i rodziców.
No więc moja odpowiedź na dzisiaj brzmi: Aronson Psychologia Społeczna. Oraz wszystkie inne książki tego autora. Podczytuję to sobie teraz z racji, że moja książka już właściwie w stanie prawie ukończonym i przypominam sobie różne rzeczy. I mam takie oświecenie, że to o czym pisze Aronson w wielu miejscach współbrzmi z tym, o czym ja napisałam.
O różnych minusach kar, nagród, pochwał i przymusu. O tym, że nie jesteśmy tak racjonalni jak chcielibyśmy w to wierzyć. O tym, że nasze zachowanie zależy nie tylko od naszego chcenia, dobrych intencji ale też od różnych prawidłowości i mechanizmów, które są wspólne dla wszystkich ludzi, albo dla większości ludzi w naszej kulturze.
Na pewno ta książka znajdzie się w polecanych przeze mnie.
Aronson pisze też o tym jak to, jak widzimy innych ludzi wpływa na to, jacy oni są w stosunku do nas. O samospełniających się przepowiedniach, które są argumentem (kolejnym) za tym, żeby przypisywać dzieciom raczej dobre intencje, że to naprawdę ma sens.