Ten wpis będzie przedświąteczny, ale też uniwersalny.
Będzie też krótki. Uczę się pisać tutaj krótko, żeby pisać częściej.
***
Rodzice bardzo dużo mówią o tym, że chcieliby, żeby ich dziecko było szczęśliwe, że chcieliby wychować dorosłego, który będzie umiał być szczęśliwy. Martwią się, kiedy ich dzieci są smutne i niezadowolone i chcieliby je przed tym uchronić.
Bycie szczęśliwym polega na umiejętności przyjmowania wszystkich emocji i czerpania z nich. Bycie szczęśliwym wiąże się z umiejętnością bycia smutnym, zawiedzionym, wściekłym, rozczarowanym, sfrustrowanym.
Im bardziej boimy się trudnych emocji tym mniej jesteśmy szczęśliwi.
Dlatego najlepsze co możemy dzieciom dać, na Święta i nie tylko, to prawo do przeżywania wszystkich emocji, także tych trudnych i swoją obecność.
Dziecko ma prawo być nieszczęśliwe.
Ma prawo czuć się źle, być niezadowolone, być wściekłe.
Ja też sama łapię się na tym, że czasem chcę uszczęśliwić innych ludzi zamiast być obecną. Chcę, żeby czuli się dobrze, żeby byli mi wdzięczni za to, jak o nich dbam, żeby pokazywali mi, że dobrze sobie radzę i że jestem im potrzebna. Czasem to bardzo blisko oczekiwania, że inni będą udawać szczęśliwych po to, żebym poczuła się lepiej.
Staram się.
Mówię:
widzę, że Ci trudno
jestem przy Tobie
to Cię zezłościło
potrzebujesz popłakać
masz dzisiaj kiepski nastrój
jak Ci z tym jest
Zamiast:
nie płacz
nic się nie stało
wyolbrzymiasz
powinnaś się mniej przejmować
Dziecko ma prawo być nieszczęśliwe.
Jeśli nie ma tego prawa i tak bywa nieszczęśliwe. Jak każdy żywy człowiek. Tylko wtedy jest z tym samo.