Dzięki obecnym możliwościom podglądania mózgu w czasie pracy mamy coraz więcej jasnych odpowiedzi na pytania dotyczące różnych rodzicielskich dylematów.
Wiemy, ile hormonów stresu uwalnia się do krwi dziecka, które płacze w samotności. Albo że ból fizyczny i psychiczny w przypadku dziecka aktywuje dokładnie ten sam obszar w mózgu.
Wiemy, że małe dzieci nie są zdolne do takiej samoświadomości i wyrachowania, jakie im często przypisujemy.
Ta wiedza, obecnie bardzo szybko się rozwijająca, pomaga nam opierać nasze rozumienie dzieci nie na stereotypach i domysłach, ale na rzetelnych badaniach. I okazuje się, że ta wiedza jest zgodna z tym, co nasze serca mówiły nam od dawna.
Badania neuropsychologiczne pomagają nam też czasem zrozumieć nas samych w relacji z dziećmi.
Ostatnio przeczytałam, że karanie uruchamia w naszym mózgu ośrodek nagrody i przyjemności.
Jest więc tak naprawdę czymś, co karający robi dla siebie.
Od karania można się więc prawdopodobnie uzależnić.
Neuropsychologia pomaga nam zrozumieć działanie ludzkiego mózgu. A więc daje na przykład odpowiedź na pytanie o to, kiedy dziecko może być gotowe do różnych zachowań. I jak tą gotowość wpierać.