Ten tekst (to trzecia część cyklu, dwie pierwsze można przeczytać TUTAJ i TUTAJ) dotyczy tego, dlaczego kary są metodą postępowania z dziećmi, z której warto zrezygnować. Będzie więc głównie o wadach kar. Następny tekst będzie o tym, co uznawane jest czasami za zalety karania, czyli o tym, dlaczego tak trudne bywa zrezygnowanie z karania.
- Kary naprawdę nie są skuteczne. Jest bardzo wiele badań, które pokazują to, co właściwie jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Kara wywołuje niechęć do karzącego i niechęć do współpracy z nim. Długoterminowo osoby, które stosują kary mają mniej wpływu na zachowanie swoich dzieci.
- Kary powodują często bunt, chęć przeciwstawienia się. Nawet jeśli dziecko nie komunikuje swojego oporu wprost, bo boi się reakcji dorosłego, to dalej jego myśli dotyczą raczej poczucia krzywdy niż chęci poprawy i zmiany swojego zachowania.
- Kary są pozornie skuteczne. Poprawa, która następuje po karze, jest spostrzegana jako wynik kary, nawet wtedy, gdy nie ma z nią związku. Zazwyczaj dzieci są karane wtedy, kiedy w oczach rodziców zachowują się bardzo “źle”. Niezależnie od tego, co robimy niemożliwe jest żeby dziecko zachowywało się “źle” przez cały czas, w pewnym momencie jego zachowanie się zmieni. Więcej pisałam o tym TUTAJ
- Kara opiera się na władzy. Na założeniu, że jedna osoba, ma prawo decydować o tym, co ma robić (a czasem nawet, co myśleć) drugi człowiek. Kiedy ten, kto ma być posłuszny nie robi tego, czego chce od niego silniejszy, jest uważany za złego, tego, kto źle postępuje a nie za kogoś, kto miał inne zdanie.
- Kary zachęcają do kłamstwa i ukrywania swoich zachowań przez karanych. Dziecko, które obawia się kary, często bardziej myśli o tym, jak ukryć swoje zachowanie niż o tym, żeby z tego zachowania zrezygnować.
- Trudno jest zrezygnować z karania. Kara powoduje w osobie, która ją stosuje złość na osobę karaną. Żeby poradzić sobie z trudnymi emocjami jakie w niej powstają osoba stosująca kary często tłumaczy sobie zachowanie dziecka w kategoriach bardzie intencjonalnych i celowych zachowań niż gdyby nie zastosowała kary – po to, żeby móc sobie powiedzieć, że kara była konieczna.
Osoby stosujące kary nie uczą się też najczęściej nowych metod radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Mają poczucie, że nie muszą, bo mają świetny sposób na wszystko – karę. - Ludzie, którzy widzą, że kara nie działa wymyślają coraz mocniejsze kary. Każda kara traci na wartości, dziecko przyzwyczaja się do niej i uczy się sobie z nią radzić. To powoduje, że pojawia się pokusa tego, żeby zastosować mocniejszą karę, skoro ta poprzednia nie robi wrażenia. To może doprowadzić do eskalacji, w której bardzo łątwo sięga sie po coraz bardziej przemocowe metody.
- Kara niszczy relację z dzieckiem. Dziecku coraz trudniej jest uwierzyć, że dorosły robi mu przykrość dla jego dobra. Coraz trudniej jest zaufać, że dorosły stanie po stronie dziecka. Coraz trudniej jest o szczerość, bo szczere komunikowanie może spowodować zagrożenie karą za złamanie jakiejś zasady.
- Kara niszczy empatię karzącego. Rodzic, który intencjonalnie robi przykrość dziecku, musi wyłączyć swoją empatię, żeby w ogóle mógł ukarać. Po wielu takich sytuacjach trudniej jest reagować empatycznie także w innych okolicznościach.
Karzący nie rozwija swojej empatii również przez to, że najczęściej w ogóle nie interesują go powody, dla których dziecko zachowało się w określony sposób. - Ludzie, którzy stosują kary rzadko mają motywację, żeby szukać innych metod skoro mają taką świetną, uniwersalną metodę wychowawczą jak kara. Często radzą sobie z dyskomfortem, który powoduje w nich karanie przez szukanie kar, które nazywają innymi słowami, takimi jak np. konsekwencja. Albo poprzez zdejmowanie z siebie odpowiedzialności: to on zdecydował, że złamie zasadę, ja tylko robię to, co muszę zrobić, żeby być konsekwentnym.
- Kara zakłada złą wolę dziecka, że mogło inaczej, a nie chciało. To nie jest dobra baza do budowania bliskich relacji. Utwierdza rodziców w przekonaniu, że dzieci buntują się i rola rodzica polega na złamaniu ich woli i zmuszeniu ich do współpracy.
- Osoby stosujące kary często nie biorą pod uwagę możliwości rozwojowych dzieci. Wiele osób karząc dziecko nie ma rozeznania w tym, co może i potrafi zrobić dziecko w danym wieku, a co może być dla niego za trudne. Karzący rodzice nie maja też często rozeznania w potrzebach rozwojowych dzieci, bo większość zachowań, za które dzieci są karane, wynika z tego, że dziecko najlepiej jak potrafi stara się zaspokoić swoje potrzeby.
- Kary uczą, że silniejszy wygrywa. Taką postawę dzieci przenoszą potem na swoje relacje z innymi dziećmi a także na relacje z innymi ludźmi w ogóle.
- Kary są modelem tego, jak radzić sobie w konfliktach z ludźmi. Pokazują, że w konfliktowej sytuacji zamiast szukać porozumienia, rozwiązań typu “wygrana-wygrana” wystarczy określić, kto jest silniejszy i ma władzę.
- Kara nie uczy dobrego zachowania. Pokazuje dziecku, czego dorośli nie chcą, żeby robiło, ale nie uczy go, jak inaczej mogłoby się zachować, żeby zadbać o swoje potrzeby. Często dorośli, którzy stosują kary, sami nie mają pomysłu jak zachowaliby się w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znalazło się dziecko.
- Kary powodują, że dużo trudniej jest dowiedzieć się od dziecka, co się stało, że tak się zachowało. Dziecko, które zostało ukarane, albo obawia się, że zostanie ukarane stara się zazwyczaj unikać dorosłego. Rzadko ma odwagę i gotowość, żeby dzielić się z nim swoimi intencjami, myślami czy potrzebami.
- Kara działa tylko na zachowanie, nie działa na zmianę postawy. Za pomocą kary można spowodować, że ktoś nie będzie czegoś robić. Ale nie można zmienić tego, jak dziecko myśli o danym zachowaniu. Czasem kara zmienia postawę na przeciwną do oczekiwanej. Rzeczy za które ludzie są karani, stają się dla nich bardziej atrakcyjne.
- Kara uczy koncentrować się na zachowaniach, sugeruje, że nie miały żadnej przyczyny. To nie pomaga dzieciom w uczeniu się wglądu, czyli rozumienia samych siebie. Nie pomaga w tym, żeby dziecko uczyło się myśleć o tym, jakie emocje, myśli, intencje stały za jego zachowaniem, bo z punktu widzenia karzącego to jest nieważne. Zdarza się też, że osoba wymierzająca karę na siłę przypisuje dziecku inne intencje niż te, które dziecko w sobie rozpoznaje.
- Kara jest rozładowaniem napięcia dla karzącego, można się od tego uzależnić. Złość i agresja powodują ulgę, której powtarzanie bywa kuszące.
- Kara podnosi wartość zakazanego owocu. Jeśli ukarzemy dziecko za coś, to podniesiemy tym samym wartość tego zachowania, które staramy się mu uniemożliwić.
- Kara nie uczy odpowiedzialności. Uniemożliwia przyjęcie konsekwencji swoich działań dziecku, bo odbiera mu autonomię. Kara pokazuje też dziecku, że silniejszy – dorosły, nie musi być odpowiedzialny. Może powiedzieć – to twoja wina, że muszę cię ukarać.
- Kara daje dziecku sygnał, że źle jest troszczyć się o własne potrzeby. Za troszczenie się o własne potrzeby dziecko jest karane, a kiedy próbuje zatroszczyć się o inne swoje potrzeby i uniknąć kary, często jest karane za to dodatkowo.
- Kara narusza poczucie bezpieczeństwa dziecka. Osoba, do której dziecko chce się chronić w poszukiwaniu bezpieczeństwa i osoba, przed którą dziecko chce się schronić, stają się tą samą osobą.
- Rodzice, którzy stosują kary robią to dość przypadkowo. Często za to samo zachowanie dziecko raz jest karane a raz nie, zależnie od aktualnej formy i nastroju rodzica. Często też się zdarza, że dziecko nie jest karane za „poważniejsze” przewinienia a jest karane za rzeczy mniej niebezpieczne, mniej istotne np. dlatego, że rodzic jest zmęczony, albo dlatego, że inni ludzie obserwują co zrobi rodzic.
Wiem, że trudno jest to czytać. Ale myślę, że jest bardzo potrzebne, żeby to wszystko zostało napisane.
Kary naprawdę szkodzą. Szkodzą relacji rodziców z dziećmi, szkodzą rozwojowi dzieci, szkodzą samym rodzicom.
Dlatego zrezygnowanie z kar zmienia relację na lepsze nawet, kiedy rodzice nie wprowadzają żadnej innej zmiany w swoich relacjach z dziećmi. W połączeniu z większą świadomością i rozwijaniem w sobie umiejętności widzenia rzeczywistości z perspektywy dziecka oraz zdobywaniem wiedzy o rozwoju dzieci zmiany mogą być jeszcze większe.